Przez bezkresną sawannę Tanzanii, cz.1

Przez bezkresną sawannę Tanzanii, cz.1

Kraje:
Kategoria:
AfrykaPiękna AfrykaPodróżePrzyrodaSawanna

Kiedy rozpoczynamy zniżanie do lądowania na Lotnisku Kilimandżaro (czyli Kilimanjaro Airport) serce zaczyna bić mocniej. Nie ma żadnego innego miejsca na świecie, w którym wolałbym być w tym momencie!

Po wylądowaniu deszcz z nieba leje się strumieniami, ale czy możemy się temu dziwić, skoro przylecieliśmy na początku pory deszczowej? To, że deszcz zaraz ustał i podczas nieco ponad tygodnia podróżowania po północnej Tanzanii spadł jeszcze tylko dwa razy i to dosłownie na moment uważam za duże szczęście. Z ostatnimi zmianami klimatu ciężko jest przewidzieć dokładnie pogodę, jaką zastanie się na miejscu. Od zespołu Flow Africa dowiedzieliśmy się, że dwie grupy podróżujące przez Tanzanię w styczniu, czyli podczas tzw. „małej pory suchej” wcale nie miały sucho. Mimo wszystko dobrą pogodą, którą cieszyliśmy się podczas tej wyprawy dalej postrzegamy w kategoriach szczęścia.

Pierwszy dzień w Tanzanii jest wspaniały. Po uzupełnieniu zapasów w sklepie w Aruszy ruszamy w drogę. Po naszej prawej stronie mijamy majestatyczny wulkan Mount Meru górujący dumnie nad Aruszą. Wysokością ustępuje jedynie Kilimandżaro, a wyprawa na szczyt jest ekscytującą górską eskapadą. Tym razem jednak nie przylecieliśmy tu na wędrówki, więc szybko opuszczamy miasto. Krajobraz zmienia się za oknem i z całkiem zielonego staje się coraz bardziej suchy. W okolicy Longido i górującego nad miasteczkiem szczytu o tej samej nazwie odbijamy na zachód. Kilka godzin szutrową drogą jedziemy przez zdaje się, prawdziwe afrykańskie bezdroża. W końcu naszym oczom ukazuje się kolejny majestatyczny wulkan – Ol Doinyo Lengai, będący przy okazji „świętą górą Masajów”. Wznosi się na wysokość „zaledwie” 2960 metrów nad poziom morza. To czynny stratowulkan, który wybuchał w niedalekiej przeszłości. Ma kształt regularnego stożka. Wspaniale kontrastuje z rozległymi pastwiskami i sawannami u jego podnóży jak i widoczną w tle krawędzią Wielkiej Doliny Ryftowej, która niczym mur oddziela niżej położone tereny od wyżyn Ngorongoro. Jesteśmy na dnie Wielkiej Doliny Ryftowej – jej wschodniej odnogi – tzw. Gregory Rift. I już kiedy zdaje się nam, że nic piękniejszego dziś nie ujrzymy z prawej strony, w bliskiej odległości od nas wolnym krokiem przemieszcza się stado żyraf. Czujemy się jakbyśmy dotarli w jakieś mistyczne miejsce. Kontynuujemy jazdę, by po kolejnej godzinie dotrzeć na samo dno Doliny Ryftowej w pobliżu Jeziora Natron. O nim za chwilę, bo tego popołudnia czeka nas jeszcze spacer wąskim wąwozem. Kulminacyjnym momentem tej wspaniałej wędrówki jest dotarcie do malowniczych Wodospadów Ngare Sero. Po orzeźwiającej kąpieli w wodospadzie wracamy do samochodu i ujechawszy dosłownie parę kilometrów zatrzymujemy się na kolację i nocleg w campie namiotowym. To będzie zasłużony odpoczynek po długim, pięknym dniu.

Ulubione kierunki podróżników
WSZYSTKIE KOLORY KENTE
Burkina Faso, Ghana
od 1 do 12 osób
KENYA BREAK
Kenia
od 1 do 12 osób
WIELKA MIGRACJA SERENGETI
Tanzania
od 1 do 12 osób
KILIMANJARO MACHAME ROUTE
Tanzania
od 1 do 12 osób

Darmowa 45-minutowa konsultacja online z naszymi Ekspertami od Podróży dostępna przez platformę Teams

789229983